Witajcie kruszyny.
W ostatnim czasie działo się sporo: stres, nauka, egzaminy, sport, słaby sen i niskie bilanse. Doprowadziło mnie to do tego, że kilka dni temu czułam, jakbym traciła przytomność. Leżałam wtedy w łóżku, spokojnie - 2:00 w nocy. Mogłoby się wydawać, że w spoczynku nic nam nie grozi... a jednak.
Postanowiłam, że zadbam o swoje zdrowie w tym jakże "napiętym" czasie. Nie mogę jeść 700 kcal dziennie, a przy tym uczyć się od rana do nocy + biegać i robić tysiąc innych, pobocznych rzeczy. To niewykonalne. Jem nieco więcej, ale bez przesadyzmu ;) moja waga oscyluje w stałej granicy 56-57 kg.
Na dobrą sprawę mam zdanych (i to całkiem dobrze, a nie na nędzne 3!) już większość egzaminów. Zostały mi jeszcze do ogarnięcia: wykład z cywila i ćwiczenia z karnego. Świetnie się czuję z myślą, że chociaż coś mi idzie ok w życiu. Do niedawna myślałam, że nawet studia mi się sypią...
* * * * *
Bądźcie dla siebie wyrozumiałe. Bądźcie wyrozumiałe dla swojego organizmu.
Bardzo rozsądne podejście. Zazdroszczę, że już większość masz z głowy, ja mam zdane dosłownie dwa przedmioty, bo strasznie późno mam wszystkie egzaminy i zaliczenia :(
OdpowiedzUsuńAle póki co wszystko zdawałam z a pierwszym razem, oby tej passy nie przerwać.
Ja jestem wyrozumiała dla samej siebie. Uczę się tego i dla mojej psychiki wychodzi to na plus.
Trzymaj się!
Pogratulować podejścia, chyba od Ciebie ściągnę :)
OdpowiedzUsuń