środa, 13 lutego 2019

Gdzie ta wiosna...


Środa. Dzień jak dzień. Na zewnątrz brak jakichkolwiek śladów śniegu, ferie mijają mi okropnie. W sumie nic szczególnego się nie dzieje, ale odnoszę wrażenie, jakbym traciła czas. Nawet jak się uczę i powtarzam do matury, to nadal odnoszę to cholerne wrażenie...

Dzisiaj odwiedzę blogi moich motylków, już zdążyłam zajrzeć na Nikt nie lubi grubasów.
Jeżeli jeszcze nie znacie Mei to Was do niej zapraszam. Z pierwszym wpisem od razu ją polubiłam i z ciekawości zajrzałam do zakładki "Diety". Moim oczom ukazała się całkiem interesująca rozpiska:



Myślę, że warto byłoby ją zastosować.

Co do moich bilansów: powoli wdrażam deficyt kaloryczny. Nie chce prosto z mostu walnąć sobie 300kcal dziennie. Jadam do 900kcal, w najbliższym czasie pojawią się tutaj ładne bilanse. Aktualnie nie mam się czym chwalić.

Kocham zaczynać dzień od biegania albo jogi. Dziś padło na bieganie! Tak więc założyłam swój strój, buty, słuchawki w dłoń i idę... no i tak wyszłam, że po 10 minutach wróciłam. Wiatr: albo wiał mi prosto w mordę albo spychał gdzieś z chodnika. Wybrałam trasę blisko pól, to wyobraźcie sobie, że nagle poczułam niezbyt miły dla nosa zapach. Uroki mieszkania na wsi. Marzę o wiośnie, delikatnej, ciepłej... wszystko wokół zielone, a w powietrzu unosi się świeży i jednocześnie słodki zapach roślin. Marzenie.

Bardzo lubię wiedzieć, co słychać u Was. Jaka jest Wasza ulubiona pora roku?
Jakie macie plany na dzisiaj? Szkoła? Praca? Ja mam wielką ochotę aby coś obejrzeć, a do tego zrobię jakieś zadania z matematyki. Po ostatnich korepetycjach czułam się jak baranek (delikatnie mówiąc).

5 komentarzy:

  1. Ja najbardziej lubię wiosnę. Nie ma jeszcze za gorąco, wszystko kwitnie, wokół piękne krajobrazy - nawet w mieście.
    Siostra dzisiaj do mnie wpada na kawę.
    Pouczyłam się angielskiego.
    Ostatnie dni laby, bo niedługo wracam do pracy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde ale mi się miło zrobiło *uroczy uśmiech i się rumieni*
    Ja się pochwale bo na ferie miałam dość dużo śniegu wiec ja ferie uważam za udane c;
    Co do bilansów, myślę że, jak na początek 900 kcal to i tak dobrze i możesz tu śmiało wrzucać rozpiskę swoich posiłków c;
    Moją ulubioną porą roku jest zdecydowanie wiosna, wszystko tak pięknie kwitnie ahh *rozpływa się* Plany, dziś byłam w szkole i biegałam z pocztą walentynkową..
    Ja też się muszę zabrać za matmę bo moja matematyczka nas nienawidzi i dała nam do poprawy sprawdzian (19 zadań) próbną mature (uj i jeszcze więcej zadań) oraz dodatkowe 4 ze zbioru zadań na jutro, zadania zadała we wtorek wie no ciekawie *wali głową o ścianę*
    Zapraszam♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Och kochana, ja też lubię czytać co u was się dzieje. Takie szczere odpowiedzi na moje posty, komentarze.
    Moja ulubiona pora roku...hmmm… zdecydowanie koniec lata a początek jesieni. Jest wtedy tak pięknie! Świeci słońce, jest ciepło, ale nie za gorąco, liście drzew przybierają piękne barwy. Uwielbiam!
    900 kcal to dobry start. Nie śpiesz się tak ze zmniejszaniem kcal. Zostań na jak największych bilansach dopóki tylko waga spada.
    Trzymaj się ciepło!
    ~Mirabelle
    https://okruszkiwposcieli.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Powolne obniżanie bilansów to bardzo dobry pomysł, rzucenie się na głęboką wodę często kończy się napadem.
    Co do ulubionej pory roku - jesień. Nie za gorąco, nie za zimno, piękne krajobrazy, kolorowe drzewa, melancholijny i nostalgiczny klimat... Uwielbiam :)
    Trzymaj się i powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tez czekam na wiosnę z nieubłaganiem :) Dobry plan, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń