Matury przeżyłam. Cudem, ale przeżyłam. Czyli teraz prawie 5 miesięcy "wolnego"... Nie wiem jak wykorzystać ten czas. Póki co wysłałam swoje CV do paru firm, bo przydałoby się nabyć jakieś doświadczenie zawodowe i oczywiście zarobić trochę grosza na spełnianie marzeń. Mam w planach podróżować! Chociażby sama :))) ale jest to moje największe marzenie od dłuższego czasu. W tym roku chcę zahaczyć o kraje skandynawskie. Nie przepadam za ciepłymi klimatami typu Grecja, Hiszpania... ogólnie nienawidzę lata, więc sama myśl o wakacjach jest dla mnie tragiczna.
Poza podróżowaniem i pracą, mam zamiar zrobić coś dla siebie - chciałabym się rozwijać w różnych dziedzinach. Zaczynając od czytania nietypowych książek, po które bym nie sięgnęła albo nie miałabym czasu na ich czytanie; aż po odkrywanie w sobie nowych talentów (głównie chciałabym rozpocząć treningi tenisa ziemnego) i nauki! Tak, nauki. Chcę szlifować mój angielski + nauczyć się dodatkowego języka obcego. I co najważniejsze - zadbać o zdrowie. Muszę przestać jeść ten cholerny cukier i zawalczyć o piękną sylwetkę.
Nabyte umiejętności i aktualne zainteresowania nie pójdą w odstawkę - będę dalej je rozwijała, ale skupię się bardziej na "czymś nowym" w tym czasie. Wydawałoby się jakby tych celów było mało, ale osobiście uważam że nie ma sensu brania się za dosłownie wszystko. Warto wypunktować sobie konkretne, realne plany na dowolny okres czasu i powoli się za to zabierać.
Pomimo wstępnego rozplanowania i tak się obawiam, że coś nie wyjdzie. Że moje stany lękowe się pogłębią, albo że znowu prawie całe wakacje przeleżę w łóżku z depresją. Wielu ludzi odczuwa fatalne samopoczucie psychiczne w czasie zimy/jesieni... u mnie jest odwrotnie. Wszystko zaczyna nasilać się w te "pogodne, piękne, gorące dni". No cóż, coś czuję że czekają mnie systematyczne wizyty u psychologa albo nawet psychiatry do czasu rozpoczęcia studiowania - ale nie martwi mnie to. Wręcz przeciwnie.
Z jedzeniem powoli staram się "dystansować" kontakt (jak to brzmi). Nie pochłaniam od 3 dni wielkich ilości, ale nadal nie jadam do końca zdrowo. Cały czas się pocieszam, ze jak zacznę pracować to nie będę miała czasu tyle w siebie pakować... oby tak było.
Aaaaaaaa i jak możecie zauważyć - nowy wygląda bloga!
Co sądzicie? Ja nie jestem jakoś do końca przekonana, może jeszcze zmienię w tym miesiącu...
Pierwsze co mi się w oczy rzuciło to zmiana bloga, oczywiście na plus, zrobiło się tak przytulnie ^^
OdpowiedzUsuńMam to samo, myślałam, ze gdy lato nadejdzie wszystko minie, widzę i zaczynam zauważać, że mogę mieć z tym problem. Pogoda aktualnie tylko wspiera mój stan depresyjny, może w sobotę odetchnę, napiję się wódki i oddam głowę w ręce alkoholu, żeby chociaż na chwilę nie myśleć.
Powodzenia!